Social media i polityka prywatności – oczekiwania vs rzeczywistość



Każdy z nas posiadał, posiada lub zamierza posiadać konto na którymkolwiek portalu społecznościowym. Czy jest to Facebook, Instagram, czy też inne o zabarwieniu bardziej biznesowym, jak np. LinkedIN. W każdym przypadku zasady rejestracji konta są bardzo zbliżone.

Zdecydowana większość nie zwraca uwagi na tzw. politykę prywatności danego portalu. Rozumiemy przez to regulację, które warunkują sposób zarządzania informacjami, zarówno dotyczącymi naszej osoby, jak również tymi, które sami udostępniamy do internetu.

Dlaczego?

Z tego samego powodu, z którego nie czytamy postanowień umów, które podpisujemy. Kiedy dla świętego spokoju klikamy „ok”, „zgadzam się”, „potwierdź”, żeby tylko nie czytać ogromu treści. Mówię my, ponieważ niezależnie czy jesteś prawnikiem, lekarzem, czy korzystasz z dobrodziejstwa innego zawodu, to w wielu przypadkach po prostu chcemy szybko coś załatwić i nie zagłębiać się w treść, która wydaje się górnolotnym bełkotem. Oczywiście ten „bełkot” zawdzięczamy pracy prawników, którzy w myśl zleceniodawców redagują takie twory, które skutecznie pozwolą na taki zabieg.

W skrócie, nie czytasz, akceptujesz, pozbywasz się swoich praw i ograniczasz możliwości walki w razie ich naruszenia!

Na potrzeby tego wpisu przyjrzałem się postanowieniom dotyczącym prywatności na najbardziej popularnych portalach, tj. FACEBOOK oraz INSTAGRAM.
Przeglądając informację tam zawarte, (przyznam, że po raz pierwszy!). Już po chwili dostrzegłem ciekawostki, które może nie wpływają drastycznie na nasze życie, ale które warto wziąć pod uwagę zakładając konto i publikując nasze dane.





Wyszukiwanie znajomych

Czego oczekujemy? Właśnie tego, co dokładnie widnieje w tytule. Znajdujemy znajomych, aby dodać ich do listy obserwowanych osób i obserwować to, czym chcą się podzielić ze światem.

Przykładowo, Instagram uzyskuje dostęp do naszych kontaktów zapisanych w pamięci telefonu w celu sprawnego wyszukania potencjalnych użytkowników ich serwisu. W związku z tym informacje z naszej książki kontaktów trafiają do Instagrama. A jak wiadomo, co raz trafi do internetu w jakiejkolwiek postaci, już tam zostaje.
Dodatkowo, jeżeli chcemy połączyć nasze bazy znajomych z innymi portalami, Instagram uzyskuje dostęp do informacji, które prześle mu ten portal. Czyli nie mamy do końca wpływu na wielkość tych danych. A w skutku będą podlegać zasadom ochrony prywatności Instargama.

A jak wygląda sytuacji propozycji zdjęć, znajomych, profili, które w cudowny sposób łączą w sobie nasze pasje i hobby?

To nic innego jak dalsza obróbka naszych danych. Każdy z nas łudzi się lub robił to do pewnego momentu, że jest to kolejne dobrodziejstwo nowych technologii ułatwiające nam ruch w sieci. W rzeczywistości takie przewidywanie naszych zainteresowań związane jest z udostępnianiem informacji o nas zewnętrznym firmom odpowiedzialnym za analizę danych.





Dane naszych urządzeń

Poza oczywistą kwestią udostępniania przez wszelkie urządzenia, z których korzystamy adresu IP, istnieją również tzw. mechanizmy identyfikujące urządzenia. Jest to chyba element, co, do którego nikt nie spodziewałby się żadnego pozytywnego ani negatywnego działania. Otóż faktem jest, że to kolejny sposób na spersonalizowanie naszych kont poprzez reklamy i inne treści, ”usprawniające” korzystanie z aplikacji. Wiążę się to jednak z kolejnymi danymi wypływającymi z naszych urządzeń oraz zaburzającymi poczucie prywatności. Bo w wielkim skrócie serwis musi zweryfikować nasz smartphone, tablet czy komputer oraz jego specyfikację.



Wykorzystywanie naszych informacji

Nie, nie tylko po to abyśmy mogli łatwiej wyszukać interesujących nas treści. Nie, również nie tylko po to, aby po raz setny obejrzeć reklamę butów, które tydzień temu zobaczyliśmy w sklepie internetowym.
We wstępie odnajdujemy wzmiankę o dbałości serwisu abyśmy nie musieli żadnych danych wprowadzać od nowa, bo są sprawnie przechowywane na serwerach. W kolejnych punktach jedynie mowa kolejny raz o personalizacji reklam oraz pomocy w ulepszaniu serwisu.



Proces udostępniania danych użytkownika

Posiadane przez nas konto, generuje różne dane, które w skutku trafiają też do firm zewnętrznych. Są to oczywiście firmy bezpośrednio związane z portalem społecznościowym, na którym się znajdujemy. Nie zmienia to jednak faktu istnienia możliwości wykorzystania tych informacji na potrzeby rozwoju firm trzecich. Jest to oficjalnie w dobrej wierze, po to, aby łatwiej nam się korzystało z wszystkich funkcji. Tylko czy aby na pewno taka ilość danych i ich wieczna wędrówka jest konieczne do tak niewielkich korzyści? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie indywidualnie.



Końcowe informacje o całości danych, które zostawiamy w sieci.

 Według tego, co można wyczytać, nasze dane nawet po usunięciu pozostają w kopiach zapasowych Instagrama oraz w miejscach, do których zostały skopiowane przez innych użytkowników. O ile to drugie nie budzi większych wątpliwości, to pierwsza kwestia może być dla wielu niedorzeczna. Niestety tak działa internet i należy dwa razy zastanowić się, zanim cokolwiek opublikujemy.


Przedstawiłem jedynie kilka punktów, które wydały mi się najciekawsze w swej istocie.


Jaki wypływa z tego wniosek?


Oczywiście nie martwmy na zapas i można dalej korzystać z dowolnej liczby portali społecznościowych. Jedyne, co należy zrobić to skonfrontować nasze oczekiwania z dość drastyczną rzeczywistością oraz zadecydować czy chcemy brać w tym udział czy też nie. Pamiętajmy, że nasze dane i tak krążą po sieci czy tego chcemy czy nie. Ważne jest, aby kontrolować ich ilość i jakość.

Komentarze